" "

Siltech CLASSIC LEGEND 880i & 880L

INTERKONEKT 880i Różnica podstawowa polega na kształtowaniu przepływu energii. Triple Crown (będę o nim mówił również TC) przekazuje ją w mocny sposób, na pierwszym planie. Dlatego też wokal FRANKA SINATRY z płyty My Way (50th Anniversary Edition) był z topowym kablem tej firmy znacznie bliżej mnie i był większy. Interkonekt 880i (CL) zrobił to inaczej, ponieważ cofnął go o krok w głąb sceny, eksponując w ten sposób skraje panoramy dźwiękowej.

O ile TC stara się pokazać dużą, treściwą bryłę źródeł dźwięku, o tyle CL idzie w kierunku oddania perspektywy, nawet jeśli oznacza to zmniejszenie wolumenu. W obydwu przypadkach dźwięk był niezwykle gładki i płynny. Interkonekty z serii TC są ciemniejsze, ale różnica pomiędzy nim i CL pod tym względem jest mniejsza niż z jakimkolwiek innym kablem tej firmy w przeszłości.

Klasyczne Siltechy cenione były za otwarte, dokładne, szczegółowe brzmienie. Każda zmiana przewodnika, a chodzi mi o kolejne generacje, jak G4, G5, czy – teraz G9, przynosiła pewne modyfikacje, to jasne, ale były to modyfikacje w ramach tego samego pomysłu na dźwięk, tej tego samego idiomu. Przełom przyniosła dopiero seria Triple Crown w 2015 roku, a Classic Legend jest pierwszą serią tego producenta, za którą nie trzeba zapłacić kosmicznych pieniędzy, w której brzmienie nie jest oparte na ataku, na detalu, a na rozdzielczości.

KABEL GŁOŚNIKOWY 880L jest bardzo podobny do interkonektu – co nie powinno być zaskoczeniem. Nie jest jednak z nim tożsamy, to znaczy nie jest to identyczny dźwięk. 880L mocniej wchodzi w nagranie pokazując jeszcze więcej detali. Nie są to detale same w sobie, a część przekazu, przez co go wzbogacają, dają lepsze wyobrażenie o samym dźwięku. Wszystko jest więc nieco wyraźniejsze i bardziej jednoznaczne.

Chodzi, jak mi się wydaje, o wyjątkowo dobre skupienie dźwięku. To dlatego tak fantastycznie przekazane zostały stereofoniczne „zabawy” przestrzenią w utworze On The Run, trzecim na krążku Pink Floyd. Miałem dobrą perspektywę na środek sceny, ale jej skraje były niesłychanie klarowne i przez to efektowne. Musicie państwo posłuchać tej płyty z kablami Siltecha, żeby zobaczyć, ile pracy w nią włożono.

Kable Siltecha w duecie przekazują więc dźwięk nasycony, ale i klarowny. Kabel głośnikowy brzmi nieco wyżej niż interkonekt, ale to on okazuje się elementem wiodącym, ważniejszym – głównie przez umiejętność skupiania dźwięku. Nie są to „ostre jak brzytwa” krawędzie, ani też „wykrawane z precyzją chirurga” instrumenty – czegoś takiego bym nie wytrzymał. Atak jest ładnie miękki, a mimo to czytelny. Nie chodzi przy tym tylko o muzykę rockową, bo – już przywołany – fortepian Horowitza brzmiał w niemal jedwabisty sposób. Jego wolumen nie był tak duży, jak z kablami odniesienia, był też dalej ode mnie. Był to jednak realny instrument w realnej przestrzeni.

Kabel głośnikowy Classic Legend 880L z interkonektem 880 i zagrały w niezwykle wyrafinowany i gęsty sposób. Wokal Sinatry pokazany został za ich pomocą w trójwymiarowy sposób, w dobrej wielkości, bez cienia rozjaśnienia. Powiedziałbym nawet, że najwyższej góry było z nimi miej niż z kablami odniesienia, pomimo że te wydają się grać ciemno.

Nowe kable Siltecha, interkonekt 880i i kabel głośnikowy 880L, są niezwykle otwarte, ale też są miękkie i gładkie. O ile pierwsza część jest prawdziwa dla kabli tego producenta od samego początku i dopiero topowe Triple Crown to zmieniły, o tyle drugą kojarzyłbym właśnie z topową serią. Przekaz kabli Classic Legend, czy to osobno, czy grających razem, jest energetyczny, ma rozmach i wysoką dynamikę. Ma też głębię, dzięki której jest to granie nasycone i trójwymiarowe w ramach samych brył.

Ale i trójwymiarowość sceny jest wyjątkowa, bo testowane kable oddalają pierwszy plan, rozciągając przy tym skraje sceny wokół nas i pokazując je w dokładny, skupiony sposób. Większość kabli tego nie potrafi, bo nawet jeśli świetnie różnicują to, co się dzieje na osi odsłuchu, to skraje panoramy stereofonicznej są zazwyczaj bardziej rozmyte i po prostu słabsze – tutaj są równoważnym elementem przedstawienia.

To wciąż nie są kable, które by dawały mięsisty bas, choć niczego mu nie brakuje. Wraz z jedwabistą, a wyraźną górą i klarownym i gęstym środkiem daje to dźwięk wyrafinowany i wielowymiarowy. Nie chciałbym zbytnio namieszać, ale – moim zdaniem – Classic Legend jest jedną z najciekawszych serii tego producenta i jedynie topowa Triple Crown idzie znacznie dalej. Pozostałe, także te droższe, mają to, czy tamto dobre, a nawet bardzo dobre, ale żadna nie przynosi tego w tak uporządkowany i tak całościowy sposób, jak testowane interkonekt 880i i kabel głośnikowy 880L.

Wojciech Pacuła, High Fidelity

Przejdź do strony z całością recenzji