Phasemation EA-350
No i prawdę powiedziawszy dzisiejszy gość dość poważnie namieszał w moim prywatnym rankingu. Nie dość bowiem, że EA-350 jest najtańszym i zarazem jednosegmentowym, czyli zgodnie z logiką, najniższej klasy phonostagem z oferty Phasemation, jakie mieliśmy okazję gościć w naszych skromnych progach, ni cholery nie przechodzi mi to przez gardło, gdyż przeczy temu niepodważalny fakt – jego brzmienie. Może nie jest tak rozdzielcze i precyzyjne, jak starszego rodzeństwa, ale ma w sobie to mistyczne „coś”, co nie pozwala oderwać się od muzyki. Nie wiem jak Państwu, ale mi owo „coś” w zupełności wystarcza, by osiągnąć audiofilską nirwanę.
Marcin Olszewski, Soundrebels
Czy mamy do czynienia z propozycją dla wszystkich? Naturalnie. Powód? To jest bliskie neutralności ze szczyptą barwy w brzmieniu urządzenie, co pozwala na stosunkowo łatwe dostosowanie go do naszych potrzeb. Osobiście mając gęsty system mimo wspomnianego dociążenia najnowszej odsłony phonostage’a Phasemation, nie odczuwałem najmniejszej potrzeby dodatkowego dostrajania 350-ki. Co zrobicie Wy, zależeć będzie od wypadkowej konkretnej konfiguracji. Jednak pozostawiając na boku ewentualne ruchy kablowe, rzeczony przedwzmacniacz gramofonowy na tle konkurencji jest bardzo uniwersalny, a przez to w dobrym tego słowa znaczeniu nieobliczalny sonicznie. W zależności od słuchanej muzyki potrafił zaczarować mnie nie tylko jej swobodą, a również bezpośredniością i namacalnością, co sprawiało, że każda spędzona w jego towarzystwie minuta obfitowała w radość przeżywania zjawiskowości, a nie w przysłowiowe odgrzewanie muzycznego kotleta. A przecież o emocje w naszej zabawie chodzi, czego w moim odczuciu Phasemation EA-350 jest stuprocentowym gwarantem.
Jacek Pazio, Soundrebels
Przejdź do strony z całością recenzji