Chario Aviator Nobile
Wrażenie odsłuchowe
Zacznijmy od tego, co brzmi relatywnie najgorzej. To ostre granie, generalnie muzyka nasycona agresją. Metal, punk, ale też pop nakierowany na dynamikę i mocne wrażenia. Trudno sformułować zarzuty dotyczące barwy, bo jako zrównoważona pasuje i tutaj, a przynajmniej nie powinna zniekształcać przekazu. Dynamika to już inna sprawa, ponieważ materiał wymaga wytworzenia ściany dźwięku i jego wysokich natężeń. O ile z tym drugim nie ma problemu, to pierwsze raczej nie zachwyci osoby, która poszukuje koncertowej atmosfery. Zapewne przeszkadzać będą też uspokojenie i mniejszy nacisk na rytm. No i, oczywiście, ograniczenie wspomnianej agresji, która akurat tutaj by się sprawdziła. Ten akapit piszę dla spokoju ducha, bo raczej sobie nie wyobrażam, żeby ktoś o podobnych preferencjach sięgnął po monitory, a już zwłaszcza te mające opinię wybitnie „akustycznych”. Jeżeli jednak wspomniane gatunki będą stanowić 10% płytoteki, to nie ma się czym martwić, bo Chario zaprezentują je wyraźnie, bez utraty informacji.
W dynamicznym, elektrycznym jazzie wymagania są teoretycznie podobne, ale w praktyce przeskakujemy już na inny poziom grania. Na koncertowym albumie Marcusa Millera trąbka to po prostu wzorzec. Dodajmy, że w całej skali, choć uwagę, siłą rzeczy, przyciąga jej górny zakres, czyli przełom średnicy i wysokich tonów. Lotność i dźwięczność ujmują. Gitara basowa solisty schodzi nisko. Ma przyjemną, głęboką barwę, choć odrobinę więcej rytmu i energii by jej nie zaszkodziło. Monitory świetnie oddają atmosferę koncertu, jego oddech i spontaniczność. Równowaga pomiędzy rejestrami jest wzorowa, a brzmienie – wolne od efekciarstwa.
Konkluzja
Kultura brzmienia nabiera w wykonaniu Nobile wymiaru, który trudno będzie znaleźć gdzie indziej. Jeżeli wolicie, aby było bardziej efektownie i dosłownie, zwróćcie uwagę na tańsze Delphinusy. Nie, to nie żart. Chario już tutaj pokazuje klasę.