Chario Aviator Cielo
Wrażenia odsłuchowe
A było ich niemało. Zanim jednak przejdziemy do opisu, warto powiedzieć o jednym. Biorąc pod uwagę cenę, jeszcze przed odsłuchem uznałem, że Aviator Cielo są produktem bardzo atrakcyjnym. Projekt, wykonanie, przetworniki – gdybym nie znał firmy i musiał zgadywać, ile kosztują, obstawiłbym rejony około 40000 zł.
To pozytywne nastawienie do produktu siłą rzeczy przenosi się na odsłuch. Żeby jednak nie było niedomówień: nie zamierzam w kolejnych akapitach dowodzić, że Chario nie tylko wyglądają, ale też grają, jakby były dwukrotnie droższe. Wyglądają, owszem, natomiast grają w sposób, jakiego można oczekiwać od bardzo dobrych kolumn za około 20000 zł.
Zwykle na początku opisu brzmienia staram się krótko nakreślić ogólny charakter produktu. Wskazać elementy, które stanowią jego istotę, bądź też opisać pierwsze wrażenie, które czasami pozostaje wiodącym do końca, a innym razem zmienia się w miarę oswajania z dźwiękiem. Z Chario miałem jednak mały problem, bo od początku trudno mi było zdefiniować w nich coś na tyle szczególnego, aby można było od tego rozpocząć opis wrażeń odsłuchowych. I w ten sposób, z każdym kolejnym dniem coraz bardziej dojrzewała we mnie myśl, że Cielo grają na tyle przezroczyście, że w torze ich „nie słychać”. Nie narzucają brzmieniu własnej interpretacji. Grają tak, aby jak najwierniej przetworzyć na dźwięk sygnał otrzymany na wejściu; nic do niego nie dodając, ani nic nie ujmując.
Ma to swoje zalety i wady. Trudniej jest bowiem kolumnami typu Cielo równoważyć brzmienie pozostałych elementów systemu. Z drugiej strony, jeżeli dysponujemy dobrze zestrojoną elektroniką, to włoskie zestawy bez problemu oddadzą jej jakość. Dlatego należy zachować pewną ostrożność w formułowaniu opinii o brzmieniu Aviatorów. Bo nieopatrznie możemy im przypisać cechy, które wcale do nich nie należą.
Na przykład zestawienie BAT-a i Conrada-Johnsona dało efekt przyjemny, harmonijny i muzykalny. Zastąpienie Conrada-Johnsona końcówką Accuphase’a okazało się jednak nieudane – dźwięk stał się nienaturalnie przyciemniony. I na koniec zastąpienie BAT-a preampem Accuphase’a rozzłociło brzmienie. Nadało mu szlachetność, polot, ale także precyzję.
Utrudnia to nieco zdefiniowanie charakterystyki kolumn bez wpadania w pułapkę opisu podłączonej do nich elektroniki. Jednak z wymienionych wyżej kombinacji udało mi się wyciągnąć coś na kształt wspólnego mianownika – zbiór elementów, który powtarzał się za każdym razem.
Zacznijmy od basu. Trójdrożne podłogówki średniej wielkości są w stanie oddać pełnowymiarowy obraz niskich tonów. Tak też się dzieje w przypadku Cielo. Dołu nie brakuje i stanowi stale obecny filar brzmienia. Osoby przyzwyczajone do dźwięku bardziej monitorowego mogą się nawet poczuć nieco przytłoczone.
Jednakże Chario nie eksponują basu bardziej niż innych zakresów, a równowaga tonalna pozostaje niezachwiana. Kluczową cechą niskich tonów jest połączenie obszerności ze zwinnością. Nie słychać ociągania ani jednostajnego mruczenia. Aviatory potrafią zejść nisko, ale też szybko wrócić na miejsce. Wydaje się nawet, że włoskie podłogówki mogą wyznaczać standard w dziedzinie kontroli basu. Łączą wypełnienie i skoczność; głębię i sprawność; moc i zwinność. Fundament harmoniczny ładuje brzmienie pozytywną energią, na której można budować wyższe partie pasma.
Taki charakter basu przekłada się również na świetną makrodynamikę. Cielo grają bez kompleksów i bez zawahania podejmują się nawet trudnych wyzwań. A te najczęściej kryją się w symfonice. Sprawdziłem wiele obowiązkowych płyt z tym repertuarem (Mahler, Czajkowski, Beethoven) i za każdym razem byłem w pełni usatysfakcjonowany. Bo Cielo grają bardzo energetycznie, choć zdecydowane tempo jest dyktowane z wyczuciem i kulturą. Dynamikę charakteryzują sprawność i werwa, ale bez oznak pośpiechu. Pomimo wrażenia jazdy na wysokich obrotach zostaje zachowany porządek.
Stereofonia nie należy do nokautujących. Ogólne wrażenie jest dość dobre, choć należy się pogodzić z brakiem szerokiej sceny.
bazy. Poza jej zewnętrzne granice wyjść potrafią, ale czynią to niezbyt ochoczo. To ograniczenie jest rekompensowane bardziej rozbudowaną głębią, z tym że trzeba pamiętać o dużej w tym względzie zasłudze elektroniki Accuphase’a. Tak czy inaczej, spektakl rozgrywa się na wprost słuchacza, z lekko wysuniętym do przodu wokalem. Brak rozbudowanej szerokości rekompensują staranność i precyzja lokalizacji. Scena jest stabilna i szczegółowa. Cielo stawiają bardziej na precyzję niż na rozmach i bardzo dobrze zagospodarowują bazę. Choć elementy rozmachu również się pojawiają. Jeżeli realizator zdecydował się pomanipulować efektami stereo i rozrzucić wybrane dźwięki w najdziwniejsze miejsca pokoju odsłuchowego – włoskie kolumny je tam ulokują.
Chario oferują bardzo dobrą średnicę pasma. Barwy instrumentów mają w sobie coś oryginalnego i nawet w większych składach brzmienie zachowuje przejrzystość. Umiejętność różnicowania barw pozwoliła delikatnie zaokrąglić kontury dźwięków, dzięki czemu słuchacz ma wrażenie dużej płynności i harmonii. Dźwięk jest łatwo przyswajalny i lekki w odbiorze, pomimo dużej „masy całkowitej”. Bogata średnica bardziej przestrzega porządku, niż szuka romantyzmu. Mogłoby się wydawać, że głęboki dół będzie sprzyjał tendencji do ocieplania barw w całym paśmie, jednak konstruktor bez trudu uniknął tej pułapki. Barwy są nasycone, ale wciąż neutralne.
Góra, w szczególności w zestawieniu z Accuphase’em, okazuje się bardzo dobra (z tańszą elektroniką zapewne nie ukaże aż takiego bogactwa). Wspomniana złocistość powraca w odsłuchu Cielo wielokrotnie. Nie chodzi jednak o jakiś barokowy blask, lecz dyskretne rozjaśnienie całości – czyli zabieg neutralizujący masywny dół i rozbudowaną średnicę. Bo, jak wspomniałem, włoskie kolumny starają się pozostawać przezroczystym elementem toru. Nie tylko unikają zwracania na siebie uwagi, ale także mają coś, co sprawia, że słuchacz żadnego podzakresu pasma nie odbiera jako uprzywilejowanego.
Ważną zaletą Aviatorów jest uniwersalność. Wspomniałem o świetnym oddaniu orkiestrowej dynamiki, ale z nie mniejszą łatwością Chario odtworzą rockowy koncert. Dzięki swej kulturze i barwnej średnicy pozwolą także docenić klimat kameralistyki, małych składów jazzowych czy wokalistyki z dowolnym akompaniamentem.
Konkluzja
Chario Aviator Cielo mogą się podobać – i chodzi nie tylko o ich nietuzinkowy wygląd i piękne wykonanie. Neutralne brzmienie, staranność oddania szczegółów, energia i muzykalność czynią z włoskich kolumn bardzo interesującą propozycję. Tym bardziej, że cena na pewno nie jest wygórowana.