Analog Relax EX-500
UWIELBIAM TAKIE ODKRYCIA – nowa marka, tańszy (choć niestety – z punktu widzenia kogoś, kto chętnie widziałby ten model u siebie na stałe) z dwóch oferowanych obecnie poza Japonią modeli i z miejsca trafia do mojej prywatnej pierwszej piątki najlepszych wkładek, jakich dane mi było u siebie słuchać. Mimo że nie jest mistrzem jednego z elementów prezentacji, który ja osobiście bardzo wysoko cenię – EX-500 nie buduje bowiem jakichś wyjątkowych hektarów przestrzeni.
Nie oznacza to jej słabości w tym względzie, ale raczej umiar, pilnowanie by nie dołożyć czegokolwiek od siebie, za to informacje zapisane w rowkach płyt oddać z wysoką precyzją. To niezwykle rozdzielcza, a jednocześnie płynna i spójna wkładka. Robi wrażenie fantastycznymi skrajami pasma – dźwięczną, otwartą, rozświetloną górą i potężnym, ale zwartym znakomicie różnicowanym, energetycznym dołem, a barwna, gęsta, a jednocześnie krystalicznie czysta średnica współtworzy z nimi spójną, kapitalnie naturalną całość.
EX-500 Analog Relax to absolutna mistrzyni muzyki akustycznej i wokali, co wcale nie znaczy, że ma jakiekolwiek braki, gdy przychodzi jej zagrać muzykę z prądem. To wszechstronny produkt, który wyciągnie każdy okruch informacji z rowków płyty i złoży je w doskonałą, wybitnie naturalnie i prawdziwie brzmiącą całość. Wkładka kosztuje dużo, jest warta każdej wydanej złotówki i… trafia na moją listę najpoważniejszych kandydatów do zastąpienia kiedyś Air Tighta PC-3.
Marek Dyba, High Fidelity
Przejdź do strony z całością recenzji