Accuphase E-700

E-700 FIRMY ACCUPHASE jest wzmacniaczem zintegrowanym. Zastępuje w ofercie, dopiero po siedmiu latach (!) model E-650. Nie ma modułu odtwarzacza plików, ani też łączności Bluetooth. A mimo to jest jednym z najbardziej wszechstronnych funkcjonalnie wzmacniaczy na rynku, konkurując z topowymi produktami tego typu z lat 70.

BUDOWA

E-700 JEST DUŻYM i CIĘŻKIM wzmacniaczem zintegrowanym. Pracuje w klasie A w trypie push-pull.

Z ZEWNĄTRZ • Jeśli chodzi o budowę mechaniczną i planowanie, urządzenia firmy Accuphase są wzorcami w branży audio. Strukturalnie są niezwykle solidne, a to dzięki grubym panelom przednim z aluminium i sztywnym blachom tworzącym pozostałe ścianki. Boczne są dwuwarstwowe, z aluminiowymi elementami dokręcanymi do głównego korpusu. Accuphase od lat stawia swoje urządzenia na produkowanych przez siebie nóżkach. Są one wykonane z wysokowęglowej stali, co ma dawać lepsze tłumienie.

Wszystkie manipulatory są z aluminium, a przezroczysta płyta nie jest akrylowa, a szklana – to szkło hartowane. Elementy ruchome są wykonane w taki sposób, aby dawały solidne podparcie i aby użytkownik miał wrażenie obcowania z drogim produktem, którym przecież E-700 jest. Dochodzą do tego kolory – pomarańczowy wyświetlacza i wskaźników VU-metr, czerwony diod LED oraz zielony logotypu. Złożone to jest w jedno tak, że wygląda zarówno dyskretnie, jak i jest funkcjonalne.

WEWNĄTRZ • Wnętrze urządzenia podzielone jest ekranami na trzy sekcje: wejściową, wzmacniacza mocy z zasilaczem oraz AAVA i logiki. Osobne są też płytki dla wejść XLR i RCA, a to dlatego, że zaraz za tymi ostatnimi znalazły się układy scalone balansujące sygnał. Ten przełączany jest w hermetycznych przekaźnikach Omron. Gniazda XLR są złocone, ale RCA mają złoconą tylko masę i są lutowane, a nie wkręcane. To jest element, który, jak mi się wydaje, można by przyszłości poprawić.

Po wybraniu wejścia sygnał biegnie do przedniej ścianki, do układu kontroli poziomu sygnału. Jak mówiliśmy, to układ Accuphase Analog Vari-gain Amplifier (AAVA) w zbalansowanej formie, opracowanie własne tego producenta. Zbudowany jest on za pomocą układów scalonych i ma osobne zasilanie.

I wreszcie trafiamy na płytek wzmacniacza mocy. Są one przykręcone bezpośrednio do dużych radiatorów, które mocno się grzeją. Koło E-700 należy więc pozostawić sporo wolnego miejsca. Układ ten jest w całości dyskretny, to jest wykonany został z tranzystorów. Część elementów montowanych jest powierzchniowo, ale duża część to klasyczne, przewlekane oporniki i kondensatory. Te ostatnie wyglądają bardzo dobrze i pochodzą, między innymi, z firm Rubycon i Elna. Ponieważ mają podwyższoną obciążalność termiczną, mają pracować przez długi czas bez wysychania (to najczęstszy powód pogorszenia dźwięku starych urządzeń).

W sekcji prądowej pracują cztery pary tranzystorów MOSFET: IRFP9140 oraz IRFP240. Ich producentem jest renomowana firma Vishay. Za tranzystorami umieszczono układ wyjściowy, z obwodem Zenera i dużymi cewkami stabilizującymi pracę tej sekcji. Mają one kwadratowy przekrój i wykonane są z miedzi o wysokiej czystości. Zabezpieczenia wykonano za pomocą tranzystorów MOSFET, a nie przekaźników, co pozwoliło zmniejszyć impedancję wyjściową. Ta część ma osobną płytkę, do której wkręcono zaciski głośnikowe – złocone, solidne, wygodne w operowaniu.

Transformator zaekranowano i przykręcono do dodatkowej płyty, a nie bezpośrednio do dna obudowy. Ekran jest wytłaczany i to jest element, który różni E-700 od najdroższych wzmacniaczy tego producenta, gdzie mamy ekrany odlewane z aluminium. Towarzyszą mu dwa kondensatory z logo Accuphase’a, o pojemności 56 000 μF każdy, produkowane dla tej firmy przez Nichicona.

Jak zwykle – perfekcyjnie czysta budowa, przemyślana topologia, a układ korzysta z dobrych podzespołów, choć mieszczących się w „przemysłowej” normie.

Podsumowanie

WIDZĄ PAŃSTWO, Accuphase to firma niezwykle konsekwentna. Budowała swoją ofertę przez wiele lat i robiła to w taki sposób, aby każdy wyższy model naprawdę był lepszy, pod tym, czy innym względem. Ale jest też tak, że w tych dwóch wzmacniaczach, E-5000 i E-700, udało jej się zebrać wszystko to, czego nauczyła się do tej pory, z najnowszymi rozwiązaniami technicznymi i podać to w sposób, który nie wymusza na nas zmiany, „przesiadania się” na wyższy model itp.

W dodatku mamy do wyboru między bardziej mięsistym, cieplejszym graniem E-5000 i jeszcze bardziej energetycznym, jeszcze bardziej rozdzielczym brzmieniem E-700. Obydwa są doskonałym sposobem na spędzenie czasu z muzyką. Brzmienie testowanego urządzenia nie męczy, nie dobija, ale i nie usypia. Jest doskonale zrównoważone, pod każdym względem. Tak kiedyś grały tylko wysokiej klasy wzmacniacz lampowe. Dzisiaj – również tranzystorowy E-700. Brawo, brawo!

Wojciech Pacuła, High Fidelity

Przejdź do strony z całością recenzji