Accuphase C-47

Nie będę ani Państwa, ani tym bardziej siebie oszukiwał. Accuphase C-47 niezwykle przypadł mi do gustu i pomimo najszczerszych chęci nic na to nie poradzę. Jest prawdziwym wulkanem energii, lecz doskonale wie kiedy należy zdjąć nogę z gazu i jedynie delikatnie go muskać. Ma wyczucie chwili i potrafi tkać misterne pajęczyny ażurowych dźwięków, lecz gdy tylko repertuar mu na to pozwala budzi się w nim prawdziwy demon i prawdę powiedziawszy właśnie w takich klimatach najbardziej mi się podobał. Jeśli zatem szukacie Państwo phostage’a pozwalającego czerpać radość z odsłuchów nie tylko audiofilskich tłoczeń i niewielkich składów, ale i obfitujących w ogniste riffy i ekstatyczne blasty krążków sygnowanych przez wydzierganych szarpidrutów posłuchajcie C-47 i sami oceńcie drzemiący w nim potencjał.

Marcin Olszewski, Soundrebels

Jak sugeruje powyższy tekst, podczas testu ani przez moment się nie nudziłem. Oczywiście powodem była oferta tak lubianego przeze mnie gęstego dźwięku. Jednak gęstego nie oznaczało powolnego lub zbyt otyłego, tylko pełnego tętniącej życiem energii. Energii, której nie zaburzyła nawet moja kolorowa wkładka, co pozwala nie tylko domniemywać, ale w mojej opinii otrzeć się o pewność, że po zmianie warty temat nabierze dodatkowych, znacznie bardziej w dobrym tego słowa znaczeniu, wyczynowych walorów z pokazaniem wszystkiego co u siebie słyszałem w jeszcze bliższym realnej muzyce wydaniu. Czy to jest phonostage dla każdego? Osobiście nie widzę najmniejszych przeciwwskazań. Bez względu na konfigurację, to zawsze będzie bardzo swobodne, ale przy tym muzykalne granie. Dlatego też jeśli takie kochacie, nie pozostaje nic innego, jak próby na żywym organizmie własnego systemu, które bez względu na pozytywną lub negatywną decyzję zakupową będą mile spędzonym czasem przy muzyce.

Jacek Pazio, Soundrebels

Przejdź do strony z całością recenzji