Nagrody Golden Analog od Hifi Philosophy za rok 2024
W trakcie pisania często nachodzi mnie wątpliwość: – Czy aby za bardzo nie chwalę? Może lepiej byłoby operować suchszym językiem, odfiltrowanym z emocji? Chwalić zdawkowo, o ile w ogóle, skupiać się na niedociągnięciach, wytykać i wyolbrzymiać wady, a zasługi umniejszać i mieć za rzecz normalną. Jest, a dokładniej była, tego rodzaju szkoła wychowawcza, wg zaleceń której w ogóle nie należy chwalić, za to rączo smagać krytyką. „Zimny chów cieląt” to zwano, w czasach gdy ojca trzeba było całować w rękę, a dzieciom przy stole nie wolno było się odzywać, chyba że w ostateczności nagłego wypadku. Kto odbywał służbę wojskową, ten wie, że pan kapral tej właśnie pedagogiki się trzyma; za byle co drze mordę, a chwali tak zdawkowo, że już bardziej się nie da. Kto w wojsku nie był, może obejrzeć jeśli jeszcze nie widział „Full Metal Jacket” Stanleya Kubricka, tam spotka pana kaprala. I przyznać trzeba, że gdzie jak gdzie, ale w wojsku dyscyplina być musi, bo jak zwykł mawiać Szwejk: Gdyby w armii dyscypliny nie było, żołnierze powłaziliby na drzewa i jak by to wyglądało?
A wobec tego pisać z serca, czy pod rygorem obranego stylu? Przyznam, że niczego samemu sobie nie mam ochoty narzucać, dość mi się w życiu nawrzucało paskudztwa z różnych stron. Dlatego piszę co mi myślowa ślina na końce palców przyniesie, ani się wzdragam, ani napędzam, ani się z niczym nie pilnuję. Gdy chwalę, to z radością, gdy krytykuję, to raczej w sposób żeby krzywdy nie zrobić, bo tak mnie wychowano. A najlepszy unik przed niszczącą krytyką to wstępnie sprawdzać i brać do oceny rzeczy godne chwalenia. Nie jest to teraz kłopotliwe, bo rynek strząsnął z siebie większość produkcji marnej, nawet tanie rzeczy są od niezłych po dobre, a czasem zaskakująco wręcz świetne. Gorzej z tymi drogimi, które adekwatne do ceny nie są, to sytuacja częstsza. Ale i tego dużo nie ma, bo wdrapać się na wysoką jakość też przestało być sztuką; generalizując można powiedzieć, że sytuacja się unormowała – producenci drogiej aparatury wiedzą jak organizować jakość, a producenci taniej jak chronić się przed wpadką. Ale te stany to przeciętność, tego nie należy nagradzać, to się jedynie chwali. Nagrody należą się tym, którzy nad stany średnie się wybili niezależnie od grupy cenowej.
Z powyższych racji tyle aż nagród względem ilości ogólnej, a mógłbym przyznać więcej, ale „Miarkuj się waść!” brzęczało rezonująco przy uchu. Nagrodziłem więc jedynie tych, których nie nagrodzić się już nie dało.
Na koniec jeszcze o tym, że coraz mniej recenzji w roku. Ani nie czułem potrzeby napisania większej ilości, woląc uważniej badać niż pisać na chybcika udając wielką redakcję, ani – i to ważniejsze – nie powstały same recenzje. Ale publikacja tych tekstów… – jakoś nie mogę się przemóc, bo ci, którzy je poznali powpadali w panikę. Rzeczywiście są nieprzyjemne, nieprzyjemne aż bardzo. Jeden z pewnością nie do publikacji, odbierałby smak życia. A drugi? – Heh, no nie wiem, także on nie jest miły. Niech więc na razie posłużą za doraźne wytłumaczenie.
Piotr Ryka, Hifi Philosophy
Audio Reveal Hercules – NAGRODA GŁÓWNA
Przetwornik Audio Reveal dostaje nagrodę z zastrzeżeniem. Dotyczy ono lamp, nagradzam jedynie wersję wyposażoną w Emission Labs. Nie żeby ta z tańszymi nie była godna pochwały, ale skoro mówimy o przetworniku za przeszło czterdzieści tysięcy, musi on się wyróżniać i być rzeczywiście szczególny, a taki dopiero z tamtymi. Ale kiedy już z nimi, to ma naczelną cechę o nieprzecennej wartości – brzmienie za jego sprawą nie tylko jest high-endowe, ale też i intrygujące. To jest clou, bo cóż ci po brzmieniu choćby i najładniejszym, ale przepływającym mimo? Audiofilska muzyka to nie ma być coś letniego, ona się musi odciskać. Ten przetwornik to umie – nie tylko cię pogłaska, odciśnie też pieczęć świetności.
Circle Labs P300 & M200 – NAGRODA GŁÓWNA
Dzielony wzmacniacz Circle Labs tak dobrze się sprzedaje, że nie nadążają z produkcją. Amerykański rynek zassał, europejski i azjatycki wcale nie chcą być gorsze. Tak było już z integrą, to samo jest i z tym. Dobry wzmacniacz, tym bardziej nobilitowany dzielony, to jest serce systemu, musi bić jak należy żeby utrzymać rytm i jakościowo daleko zajść. Tak właśnie tu się dzieje, a gdy do tego dołożyć wspaniałą powierzchowność w wysmakowanym stylu i cenę nie z kosmosu, to cóż – nagroda pewnie bez znaczenia, bo wzięcie i tak duże, tym niemniej się należy.
Audio Note Kondo Overture – NAGRODA GŁÓWNA
Recenzja tego wzmacniacza poprzedza ten artykuł, łatwo odszukać uzasadnienie, czemu otrzymał nagrodę. Wystarczy przelecieć wzrokiem przez résumé punktowe i wszystko będzie jasne. To urządzenie szyte na miarę w najwyższych kryteriach ocen, na miarę wyrafinowanego brzmienia hen daleko od przeciętności. Albo – mówiąc inaczej – z nim będzie słychać rzeczy, których normalnie się nie słyszy. A nie tyczy to tylko szczegółów i tylko rozdzielczości, tyczy także emocji oraz prawdziwości brzmieniowej.
Aura VA-40 Rebirth – NAGRODA JAKOŚĆ/CENA
Oto wzmacniacz zintegrowany o nieprzeciętnym rodowodzie. Dawno temu jego pierwowzór odcisnął się w pamięci rynkowej, odcisnął się na tyle, by do niego wrócono. Wrócili Japończycy i oczywiście udoskonalili, jak to mają w zwyczaju. Udoskonalili dalece i obecnie to wzmacniacz jeszcze bardziej niezwykły, nawet gdy szacować niezwykłość w teraźniejszych kryteriach. Jak napisałem w podsumowaniu recenzji: „Dwa stylistyczne dania główne to tajemniczość i pytająca cisza”. Wydobyć takie coś z tranzystorów, na dodatek w układzie push-pull, to naprawdę nie lada sztuka. A my tu właśnie nagradzamy to, co wyrasta nad przeciętność. Tym bardziej nagradzamy, gdy nie kosztuje kroci.